Drożdżaki przyczyną zaburzeń umysłowych
Objawy choroby psychicznej wywołane przez mechanizmy biologiczne
Wywiad z Richardem G. Jaeckle MD
MASTERING FOOD ALLERGIES VOL. X No. 1 (1995)
Tłum.: Anna Ogrodnik i Ewa Szmytkowska
przedruk za zgodą Richarda G. Jaeckle MD z portalu:
http://www.parentsofallergicchildren.org
Dr Jaecke – Dallas, Teksas – uprawia szczególny typ psychiatrii – taki, w którym potwierdzany zostaje wpływ czynników biologicznych na stan umysłowy pacjenta. Jako klinicysta dr Jaeckle leczy pacjentów. Dodatkowo ujawnia on rzadki talent badacza poszukującego znaczących klinicznych objawów i interpretującego, co zdarzyło się i dlaczego.
M.J.: Proszę opowiedzieć nam o obserwowanym przez Pana związku pomiędzy stanem fizycznym i umysłowym pacjentów. Rozumiem, że fakt ten zmienił drogę Pana praktyki medycznej.
R.J.: Zanim odpowiem proszę mi pozwolić opowiedzieć w jaki sposób zetknąłem się z tym zagadnieniem. Moje obserwacje zapoczątkowała 12 letnia pacjentka, dziewczynka, która była badana przez wielu lekarzy bez żadnej znaczącej poprawy.
AK została przysłana do mnie jako ostatniej instancji, ponieważ stawała się coraz bardziej nieposłuszna i zarówno jej rodzice, jak i nauczyciele i stanowy szpital pediatryczny nie potrafili dać sobie z nią rady. Ona była, rzeczywiście, chwilami wyraźnie psychotyczna.
Początkowo próbowaliśmy leczenia w szpitalu rejonowym, ale ona nie mogła tam pozostać, a jej rodzice byli bardzo rozczarowani i zdecydowali zabrać córkę do domu pomimo choroby. Mimo to, podczas tego krótkiego pobytu w szpitalu byliśmy w stanie ocenić, że problem AK jest spowodowany pogłębiającymi się alergiami pokarmowymi.
Podczas hospitalizacji podaliśmy AK dużą dawkę Mleka Magnezowego (Milk of Magnesia). To nie tylko oczyściło jej jelita, ale i usunęło symptomy psychotyczne na około 24 godziny. To polepszenie, chociaż krótkie, było ważną wskazówką, która spowodowała nasze większe zainteresowanie jej przewodem pokarmowym. W tamtym czasie nie przyjmowała ona żadnych pokarmów, nawet pojedynczych, rotacyjnie podawanych. Co interesujące, nie pomagały tej pacjentce silne leki antypsychotyczne
Następnie AK była hospitalizowana na oddziale pediatrycznym, gdzie mogliśmy kontynuować nasze badania. Przyjmowała wtedy tylko jeden rotacyjnie zmieniany pokarm. Początkowo odmówiła przyjęcia Gastrocrom, leku, który przez zablokowanie wydzielania histaminy zmniejszyłby jej reakcje, wreszcie zgodziła się na jego przyjęcie. To pomogło jej tolerować dietę zbliżoną do normalnej. Ten korzystny efekt również potwierdził, iż cierpiała na alergie układu pokarmowego. To był drugi ważny dowód na to, że mamy do czynienia z ekstremalną alergią pokarmową.
Po opuszczeniu przez AK szpitala spotykałem się z nią w przychodni celem odczulania alergii pokarmowej i diagnozowania alergii dróg oddechowych.
Byliśmy zakłopotani, nie widząc dalszej poprawy, mimo odczulania jej na działanie głównych alergenów.
Pozostało nam tylko kilka antygenów do przetestowania i w pewien sobotni poranek matka przywiozła ją, byśmy mogli dokończyć testy (w poradni oprócz mnie pracował tego dnia jeszcze jeden laborant). Podaliśmy dziewczynce oddzielnie drożdżaki: Tricophyton, Monilia i Epidermophyton (mieszanka tych składników jest znana jako “TOE”).
Zaczęliśmy od roztworu 6#, bez reakcji. Przeszliśmy do roztworów 5, 4 i 3 – wszystko bez zauważalnej reakcji skórnej i zmian w zachowaniu. W kilka minut po podaniu roztworu #2 u AK wystąpiła tak silna reakcja psychotyczna, że byliśmy zmuszeni w trójkę przytrzymać ją, by zabezpieczyć przed gryzieniem, biciem i całkowicie niekontrolowanym zachowaniem.
Byliśmy w stanie zahamować to zachowanie dopiero po 2 zastrzykach Benedrylu.
AK szybko stała się z powrotem całkowicie spokojna i zdyscyplinowana. Godzinę później mogła opuścić mój gabinet, jak gdyby nic się nie stało.
Co więcej, tego dnia reakcja na jej skórze na roztwór #2 zaznaczyła się jedynie śladowo. Była tak minimalna, że nie mogłaby być zakwalifikowana jako pozytywna w miejscu nakłucia #2 (najsilniejszy roztwór). Przez następne 4 tygodnie pojawiały się na jej ramieniu opóźnione reakcje po różnych roztworach..
M.J.: Czy podczas tych 4 tygodni była ona odczulana na T-E ?
R.J.: Tak, podawaliśmy jej to, co uważaliśmy, że będzie właściwym leczeniem T-E, ale to nie było tak naprawdę odczulanie . Zachowanie AK było ledwo kontrolowane wskutek dziennych dawek mieszanki T-E. Później, gdy znowu prowokowaliśmy tę reakcję przez test skórny, w ogóle nie dało się jej zneutralizować. To wskazywało, że to, co robiliśmy, nie było odczulaniem. I rzeczywiście , podobne przypadki mieli wcześniej inni lekarze: kiedy raz się sprowokuje reakcję T-E, to później nie można jej zneutralizować.
W każdym razie, ustaliliśmy, że opóźniona reakcja tej pacjentki na T-E trwała przez 4 tygodnie. Konsultowaliśmy się z wieloma ekspertami i przestudiowaliśmy literaturę, ale nie udało nam się znaleźć żadnego konsensusu, wspólnej opinii lekarzy, jak leczyć taką reakcję.
Jakkolwiek niedoskonałe, nasze leczenie zastrzykami T-E po raz pierwszy uwolniło AK od jej objawów, więc wiedzieliśmy, że jesteśmy na dobrej drodze.
Nie wiedzieliśmy jak długo to będzie trwało, dlatego kontynuowaliśmy cotygodniowe obserwacje AK. Tygodnie przeszły w miesiące bez nawrotów psychozy, więc stało się jasne, że symptomy mentalne były wyłącznie rezultatem wrażliwości pacjentki na drożdżaki T-E.
Tak długo jak były leczone, AK zachowywała się normalnie. Po kilku miesiącach zdecydowaliśmy się na powtórzenie badania poziomu neuroprzekaźników w płytkach krwi, które dokładnie odzwierciedla działanie mózgu. Byliśmy oszołomieni, kiedy ujrzeliśmy, że wynik jest całkowicie w normie, z 5 do 40-krotnym wzrostem poziomu dopaminy.
M.J.: Imponujące. Czy tak duża zmiana jest typowa?
R.J.: O, nie. Jest trudno osiągnąć tak znaczącą zmianę poziomów neuroprzekaźników, zwłaszcza, jeśli chodzi o dopaminę. W przeszłości próbowaliśmy wpłynąć na nie poprzez lecznicze właściwości witamin i minerałów, aminokwasów, lekarstw, wszystko bez skutku. Po prostu nigdy przedtem nie zauważyliśmy, aby cokolwiek miało na nie znaczący wpływ. Tak widoczne zmiany w wartościach, potwierdzone zniknięciem objawów u pacjentki uświadomiły nam że jesteśmy na tropie czegoś ważnego.
M.J.: Czy Candida Albicans była też częścią tej terapii?
R.J.: Nie, wynik testu skórnego u AK na mieszankę monilla, która zawiera Candidę, był nieznaczny, zarówno w czasie robienia testu w przychodni, jak i jeśli chodzi o reakcję opóźnioną. Ponieważ nie miał znaczącej roli w wywoływaniu objawów, zdecydowaliśmy się w ogóle go pominąć.
Tej pacjentce podawano Nystatynę i wszystkie typowe preparaty przeciw kandydozie , jednak nie spowodowało to zaniku objawów, więc po kilku tygodniach stabilizacji zdecydowaliśmy o zaprzestaniu podawania Nystatyny. W czasie następnych dwóch tygodni stan pacjentki stopniowo się pogarszał i zaczęły się pojawiać wczesne oznaki zapadania z powrotem w psychozę. Przywróciliśmy podawanie Nystatyny i jej stan natychmiast się unormował.
Chociaż zwyczajny program przeciwgrzybiczy nie likwidował objawów, okazał się niezbędny dla jej dobrego samopoczucia. Nystatyna wydawała się nieskuteczna sama w sobie – dopóki nie dodaliśmy kuracji T-E. Wyłączenie Nystatyny spowodowało pogorszeniu stanu AK, co pokazało wyraźnie, że same zastrzyki nie były także wystarczające. Dopiero gdy stosowaliśmy oba składniki, ta młoda dama zachowywała się bardzo normalnie.
M.J.: Wygląda na to że te dwa lekarstwa pomogły jej. Czy zrobiliście coś jeszcze?
R.J.: Poza znalezieniem prawidłowej kombinacji leków, zawsze przy tego typu problemach wspomagamy pacjenta typowym leczeniem dla kandydozy :
– Lactus acidophidus- bardzo ważny składnik kuracji, który naszym zdaniem był bardzo korzystny także podczas leczenia tej pacjentki
– Dieta – zalecamy dietę bez cukru, w miarę możliwości o niskiej zawartości węglowodanów
– Witamina C – nasi pacjenci dostają 1000 mg witaminy C cztery razy na dobę
– Cytrynian Magnezu (Magnesium Citrate) – zalecamy pacjentom branie dawki wystarczającej aby sprowokować 2-krotne do 3-krotnego oddawania stolca dziennie. Uważamy, że jest to ważne, ponieważ zmniejsza czas, w jakim drożdżaki się rozmnażają i pomaga usunąć z organizmu martwe drożdżaki. Tak więc konieczne są częste, lekkie defekacje.
Najważniejsze w tym leczeniu jest, że w przypadku ciężko chorych pacjentów przyjmowanie tylko jednego lub tylko drugiego z leków nie jest wystarczające; również stosowanie wyłącznie środków wspomagających, bez odpowiedniej dawki leków, nie zadziała. Tacy pacjenci prawie zawsze wymagają wszystkich środków, które omawialiśmy, stosowanych jednocześnie.
M.J.: Czy twierdzi Pan, że łączne stosowanie tych wszystkich środków pomogło tej dziewczynce powrócić do zdrowia?
R.J.: Tak, one wszystkie odegrały rolę. Jednak w przypadku AK zasadniczą rolę spełniło podanie jej antygenów – zwłaszcza istotne było znalezienie właściwej dawki antygenów dla kogoś z tak ekstremalnie opóźnioną reakcją. Dopiero potem dziewczynka stała się bardziej zrównoważona umysłowo. Była zdolna do współdziałania i prowadzenie jej przypadku sprowadzało się do “dostrajania” wszystkich środków do indywidualnych, korzystnych dla tej konkretnej pacjentki poziomów.
M.J.: Jakie wnioski wyciągnął Pan z leczenia tej pacjentki i czy znalazły one zastosowanie w terapii innych pacjentów?
R.J.: Zastanawiałem się nad tym przypadkiem od czasu, kiedy to wszystko się zdarzyło.
Kilka tygodni później przyjmowałem inną pacjentkę. Miała zdiagnozowaną schizofrenię. Było przyjęte, że powinien skonsultować ją lekarz internista, ale wtedy postanowiłem zbadać tę pacjentkę po swojemu. Odkryłem, że miała ona rozległą dermatomykozę na stopach i paznokciach. Paznokcie były tak poważnie dotknięte chorobą, że były całe zainfekowane i zrogowaciałe jak kopyta.
Nie muszę dodawać, że byłem ciekawy czy infekcja grzybicza u tej kobiety może mieć wpływ na jej psychozę. Przebadaliśmy ją pod kątem drożdżaków i na inne uczulenia. Kiedy zaczęliśmy je leczyć, u pacjentki nastąpiła znacząca poprawa. Wcześniej pozostawała ona na wszystkich najważniejszych lekach psychiatrycznych, którymi próbowaliśmy kontrolować jej psychozę, a mimo to nie uzyskiwaliśmy oczekiwanych rezultatów. Dopiero kiedy dodaliśmy leki przeciwgrzybicze i szczepionkę antygenową otrzymaliśmy znacznie lepsze wyniki.
Jednakże pojawiły się problemy. Ta pacjentka mieszkała dość daleko i jej mąż nie mógł czy nie chciał dowozić jej wystarczająco często, byśmy mogli maksymalnie jej pomóc.
Gdy pacjentka miała ostatni nawrót choroby zniecierpliwiony mąż umieścił ją w szpitalu stanowym, więc nie mieliśmy już możliwości prowadzenia dalszej obserwacji. Lecz zanim to się stało zdążyliśmy zbadać i udokumentować jej poziomy neuroprzekaźników, które przedtem spadały (wskazując na pogłębianie się choroby), a zaczęły wzrastać, gdy dodaliśmy do jej kuracji szczepionkę. Przypuszczam, że gdyby dano nam więcej czasu dla tej pacjentki, zakończenie jej historii byłoby zupełnie inne. Gdy infekcje grzybicze występują na paznokciach nóg, wyeliminowanie ich może potrwać bardzo długo, minimum to 6 miesięcy właściwej kuracji przeciwgrzybiczej. Następnie musielibyśmy usunąć chore paznokcie, a później czekać na wzrost zdrowej tkanki.
W krótkim czasie, który mogliśmy poświęcić tej pacjentce, znacznie się poprawił stan skóry jej nóg, co wzmogło nasze przeświadczenie, że jesteśmy na właściwej drodze. Wielka szkoda, że po prostu nie było nam dane dokończyć leczenia.
Następnie, mieliśmy typową pacjentkę środowiskową, która od dwunastu lat mieszkała w wolnej od formaldehydu przyczepie i nie mogła jej opuszczać. Był to jedyny sposób, w jaki mogła przetrwać, ze względu na liczne uczulenia. Została przyjęta do szpitala z powodu rozległych, krwotoczno-podobnych zmian chorobowych na skórze. Nie pamiętam, jaka dokładnie była diagnoza dermatologiczna, ale zostałem poproszony o konsultację, ponieważ pacjentka była również psychotyczna. Zrobiłem długi zapis na jej karcie, wyrażając opinię, że jest to problem związany z drożdżakami.
Ta pacjentka nie postępowała racjonalnie i nie współpracowała z nami ani w testach, ani jeżeli chodzi o kurację. Nie sądzę, żeby jej internista miał czas podjąć jakiekolwiek leczenie infekcji grzybiczej, ponieważ musiała ona zostać szybko przeniesiona na oddział psychiatryczny. Gdy tylko została przeniesiona rozpoczęliśmy leczenie Nystatyną, jak również podawanie odpowiednich leków psychiatrycznych, by ustabilizować jej stan. Zmiany skórne zaczęły znikać niemal natychmiast, a po tygodniu prawie nie było po nich śladu. Poziomy białych krwinek, kwasu moczowego oraz enzymów CPK, które były podniesione, wróciły do normy po kilku dniach stosowania samej tylko Nystatyny.
To był trzeci przypadek w mojej praktyce, kiedy zaobserwowałem podniesione
poziomy tych trzech wartości u podobnych pacjentów – osób psychotycznych z lekceważonymi, nadmiernie rozrośniętymi infekcjami wywołanymi przez drożdżaki. Właściwie zacząłem postrzegać te wyniki laboratoryjne jako diagnostyczną triadę wskaźników dla takich pacjentów (tzw. Triada Jaeckle’a). Poprzez odpowiednie leczenie przeciwgrzybicze można to bardzo szybko odwrócić, wartości wracały do normy, a stan pacjenta się polepszał w zaledwie trzy czy cztery dni. To dość zadziwiające.
M.J.: Twierdzi więc Pan, że podwyższone poziomy białych krwinek, kwasu moczowego oraz enzymów CPK w badaniach laboratoryjnych sugerują diagnozę psychozy wywołanej drożdżakami?
R.J.: Tak, sądzę, że to prawda. Ale nie wszyscy pacjenci z problemami grzybiczymi maja przyrost w aż tak ogromnych proporcjach, zauważalny w badaniach laboratoryjnych. Innymi słowy, to twierdzenie jest prawdziwe, ale jednocześnie nie uwidocznienie w badaniach laboratoryjnych podwyższonych poziomów tych trzech wskaźników nie wyklucza samo przez się infekcji wywołanej drożdżakami. Pacjenci mogą doświadczyć toksyczności ze strony metabolitów wydalanych przez drożdżaki, mogą mieć reakcję uczuleniową na same drożdże lub właśnie na toksyny, a prawdopodobnie mogą tu istnieć i inne mechanizmy.
Wszystkie sposoby, w jakie drożdżaki wywołują choroby, pozostają poza ramami tej rozmowy. Ale zainteresowanych czytelników mogę odesłać do bardzo kompletnej i wyważonej dyskusji na ten temat w książce Jonatana Brostoffa “Food Allergy”.
M.J.: Czy moglibyśmy dokończyć historię pacjentki środowiskowej? Zostawiliśmy ja jakby w zawieszeniu.
R.J. : Oczywiście. Stan tej pacjentki dzięki kuracji przeciwgrzybiczej uległ wyraźnej poprawie. W szpitalnych warunkach nie mieliśmy możliwości zrobienia testów skórnych, tak, aby dodać do jej leczenia odpowiednią szczepionkę antygenową. Jej stan poprawił się po samej Nystatynie, niskiej dawce środków psychotropowych oraz kilku witaminach i minerałach. Jej skóra oczyściła się, psychoza minęła i mogliśmy po dwóch tygodniach wypisać ją. Powróciła do naszej przychodni na dodatkowe testy tydzień po wypisaniu. Ona i jej mąż poczuli się jak wypuszczeni z więzienia ? po raz pierwszy od dwunastu lat jadali w restauracji i mogli pójść do centrum handlowego, bez żadnych niekorzystnych reakcji.
Leczenie drożdżycy dosłownie odmieniło tę pacjentkę, która uważała, że ma liczne uczulenia chemiczne. Miała je, tego nie negujemy. Jednak nadwrażliwość na substancje chemiczne zniknęła po wyeliminowaniu problemu grzybiczego, jak również depresji spowodowanej toksynami pochodzącymi z metabolizmu drożdżaków !
M.J.: A co z jej chorobą psychiczną? Czy mogła przerwać branie leków psychiatrycznych?
R.J.: Niezupełnie. Jest na bardzo małych dawkach Elavilu i litu. Jeśli będzie dalej zachowywała się w sposób stabilny, będziemy dawki stopniowo obniżać, aż prawdopodobnie będziemy mogli zupełnie z nich zrezygnować.
Nierzadkie są przypadki pacjentów środowiskowych w stanie klinicznej depresji, potwierdzonej badaniami neuroprzekaźników. Niektórzy, po wyleczeniu depresji zastanawiali się, czy w ogóle kiedykolwiek mieli jakieś nadwrażliwości na substancje chemiczne. Oczywiście, że mieli. Można przyjąć , że depresja pogłębiała ich alergiczne problemy, bądź przez pogorszenie ich stanu, bądź przez wrażenie jego pogorszenia. Gdy prowadzono kurację antydepresyjną, zaczynali się czuć lepiej. Wydobywali wtedy nowe zasoby dobrego samopoczucia, nową zdolność, dzięki której zanieczyszczenia środowiskowe zdawały się nie przeszkadzać im tak bardzo, jak przedtem.
Dopiero gdybyśmy mogli określić populację pacjentów, którzy cierpią na depresję spowodowaną toksynami drożdżaków (potwierdzoną zmianami w neuroprzekaźnikach), ustalilibyśmy środowiskową przyczynę depresji. Dalsze potwierdzenie tego powiązania przyczynowo-skutkowego byłoby widoczne, gdyby, jak to było u naszych pacjentów, w odpowiedzi na terapię przeciwgrzybiczą depresja czy, w ciężkich przypadkach, psychoza – ustąpiłaby. Niektórzy pacjenci maja na tyle łagodny udział grzybicy w chorobie, że sama kuracja psychiatryczna daje efekt, a ich stan mniej więcej się normalizuje. Ale prawdopodobnie każdy psychiatra leczył pacjentów, których schizofrenia, psychoza i/lub depresja, po prostu nie ustępowała, niezależnie od tego, jak silnych leków próbowano. To właśnie jest ta populacja pacjentów, której moim zdaniem wreszcie jesteśmy w stanie pomóc: twierdzę, że osiągamy poprawę nastroju oraz, gdy konieczne, zwiększoną samokontrolę, itp., przez zdecydowane i intensywne leczenie infekcji grzybiczych tych pacjentów.
MJ: Czy wcześnie stał się Pan “neofitą” w łączeniu infekcji grzybiczych z objawami psychiatrycznymi ?
R.J.: Nie, absolutnie nie. Oczywiście przez lata słyszeliśmy o infekcjach Candidą. Jednakże niektóre z tych informacji wydawały się całkowicie pozbawione proporcji, prawie implikując, że wszystkie inne diagnozy są przestarzałe i że jest to jedyna właściwa diagnoza na wszystkie dolegliwości fizyczne. Takie dzikie twierdzenia zniechęcały wielu z nas. Osobiście nie dawałem wielkiej wiary kandydozie aż do tego zdarzenia z dwunastoletnią dziewczynką. Drożdżaki były w tym przypadku zupełnie niezbitym czynnikiem przyczynowym.
Im więcej pracuję w tej dziedzinie, tym bardziej uczę się, że rzeczywiście mówimy o ludzkim organizmie. Nigdy nie widziałem osobowości bez ciała! Tak więc robimy rozróżnienia, które istnieją tylko w naszych umysłach, chcąc je oddzielić. Kiedy dokonuję diagnozy psychiatrycznej i rozpoczynam leczenie, cały czas leczę ciało. Nic dziwnego, że w kontekście całej osoby powinniśmy znajdować objawy psychiatryczne wywoływane przez mechanizmy biologiczne.
M.J.: W związku z Pana wypowiedzią, proszę pozwolić mi przedstawić sytuację hipotetyczną. Gdyby miał Pan odwiedzić oddział psychiatryczny z 20 pacjentami, ilu z nich Pańskim zdaniem miałoby nierozpoznane problemy fizykalne?
R.J.: Właściwie wszyscy. Opieram swą odpowiedź na doświadczeniu zdobywanym od czasu, kiedy zacząłem widzieć drożdżaki jako czynnik przyczynowy. Teraz sam robię badania fizykalne nowym pacjentom, spędzam z nimi więcej czasu, zadaję więcej bardziej zróżnicowanych pytań. Od kiedy tak postępuję, zawsze udaje mi się znaleźć jakieś fizykalne przejawy złego zdrowia.
W przeszłości psychiatrzy generalnie nie przywiązywali uwagi do fizycznych dolegliwości pacjentów, ponieważ nie uważali, żeby odnosiły się, lub były związane z właściwym problemem. Badania fizykalne przy przyjęciu do leczenia psychiatrycznego były w najlepszym razie pobieżne. Można to podsumować zdaniem: “Kto nie szuka, nie znajdzie”.
Uczenie się określania alergii i poziomu mikroelementów – tylko tych dwóch obszarów fizykalnej oceny pacjenta – zwiększyło moje narzędzia pracy oraz umożliwiło mi oferowanie pacjentom dużo większej pomocy. A pacjenci poddawani są mniej toksycznemu i bardziej całościowemu leczeniu – bardziej leczniczemu, jeśli woli to Pan tak ująć.