Pani Profesor Hanna Jaklewicz
8 wrzesnia br zmarła Pani Profesor Hanna Jaklewicz. Trudno pisać te słowa – najtrudniej rozstać się z tymi, którzy pozostawili po sobie owoce miłości i dobra.
Pani Profesor bez wątpienia przeżyła swe życie w piękny sposób. Absolwentka Akademii Medycznej w Gdańsku, specjalizowała się w psychiatrii dziecięcej. Po obronie doktoratu u prof. T. Bilikiewicza, związana była przez wiele lat z Uniwersytetem Gdańskim, gdzie pełniła funkcję prodziekana Wydziału Nauk Społecznych. Jej studenci wspominają jej wykłady: „to spokój, wiedza i mądrość, że zawsze jesteśmy w drodze do poszukiwania prawdy”. Była certyfikowanym psychoterapeutą, aktywnym członkiem Zarządu Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.
Poznałam Panią Profesor 32 lata temu, kiedy pełna niepokoju przyprowadziłam do jej gabinetu lekarskiego mojego najmłodszego syna, u którego później rozpoznano autyzm. Wówczas to zaburzenie było w Polsce prawie nieznane, a Pani Profesor była jedną z pierwszych w Polsce osób, które zajęły się tym tematem. Oddała dzieciom z autyzmem swoje serce, swojej czas, swoją wiedzę i swoje naukowe dociekania. Jest autorką pierwszej w Polsce książki poświęconej autyzmowi „Autyzm wczesnodziecięcy”, do tej pory cenionej. I wielu innych publikacji, których tu z powodu czasu nie będę wymieniać.
Nasze więzi zacieśniły się, kiedy w 2000 r. matki dzieci z autyzmem potrzebowały autorytetu i poszukiwały wsparcia w walce z niedozwoloną awersyjną terapią , której poddawano ich dzieci. Była z nimi – gotowa w każdej chwili nieść fachową pomoc. Robiła to nawet wtedy, kiedy inni nie chcieli się narażać. Pamiętam, kiedy jednemu z chłopców, Kubie wystawiono w ośrodku dla dzieci z autyzmem opinię zamykająca mu drogę do edukacji i przez to dalszego rozwoju. Pani Profesor w cotygodniowych spotkaniach z chłopcem odkryła jego intelektualny potencjał , jej opinia podważyła wcześniejsze niesprawiedliwe oceny i dzięki temu Kuba mógł uczyć się w klasach integracyjnych, odnosząc na każdym szczeblu nauki pochwały i bardzo dobre oceny. Pani Profesor była nie tylko naszym autorytetem i mentorem ale i naszą przyjaciółką. Wspierała nas rodziców także podczas chwil kryzysów i załamań, towarzyszących wychowywaniu tych szczególnych dzieci. Jej postawa życiowa była nacechowana wrażliwością, otwartością i życzliwością wobec innych. Cenili ją studenci, uznawało środowisko naukowe, kochali rodzice jej pacjentów i także oni sami.
Kiedy jej pacjenci – dzieci z autyzmem stały się dorosłe współtworzyła Fundację, której misją jest zbudowanie Domu Rain Mana na farmie. Była aktywnym uczestnikiem działań fundacji, była redaktorem naukowym wydawanego przez fundację pisma AUTYZM, zasiadała w komitetach naukowych organizowanych przez Fundację konferencji, jeśli była taka potrzeba – udzielała nieodpłatnych konsultacji lekarskich. Pragnęła bardzo pojechać do naszych Kwieków żeby zobaczyć miejsce, gdzie zamieszkają kiedyś jej dawni pacjenci. Miało się to urzeczywistnić tego roku, bo we wrześniu fundacja organizowała piknik integracyjny w Kwiekach. Nie było jej to dane w fizyczny sposób, ale wiem, ze była z nami obecna duchem… Możemy powtórzyć za Horacym – Non Omnis Moriar [Nie Wszystek Umrę]. Na zawsze zostanie w sercach wszystkich osób, które miały szczęście się z nią zetknąć. Będzie z nami w naszej pracy na rzecz ukochanych przez nią dzieci z autyzmem. Pozostanie w ciszy wspomnień i w dziełach, które po sobie zostawiła.