Relacja matki dziecka z autyzmem
Pierwsze niepokojące symptomy zauważyłam, kiedy Piotruś skończył roczek. Nie potrafił usiedzieć/ ustać spokojnie: ciągle był w ruchu, nie zwracał uwagi na żadne niebezpieczeństwo. Musiał być stale pod kontrolą. Stopniowo problem nasilał się, bo synek nie reagował na swoje imię i na polecenia. Nie zatrzymywał na mnie wzroku. Początkowo nawet myślałam, że jest głuchy i nie uspokoiłam się, póki nie przebadał go laryngolog.
Codziennie siadałam z nim i próbowałam wciągnąć go do zabawy, ale mimo moich starań Piotruś nie miał ochoty mnie naśladować Nie układał klocków, a samochodziki służyły mu do kręcenia kółkami. Nie zwracał uwagi na inne dzieci, także na swoje rodzeństwo. Kiedy chciał pokazać swoją frustrację – gryzł się w rączkę. Często zasłaniał sobie uszy rączkami i płakał z niewiadomego powodu.
W czasie gdy jego rówieśnicy zaczynali już składać pierwsze sylaby i próbowali mówić, on ciągle artykułował pojedyncze dźwięki, które nie miały na celu nawiązanie kontaktu. Było mi przykro, że malec nie lubił się do nas przytulać, a brany na ręce – sztywniał…
Nie ma dwóch takich samych dzieci/osób z autyzmem. Inna matka małego dziecka z autyzmem opowiadała, że nie wyciąga ono rąk, kiedy chce ona je podnieść, nie okazuje najmniejszego zainteresowania zabawkami, za to spędza całe godziny siedząc w kątku i poruszając sznureczkiem … Kiedy w wieku trzech lat zaczął chodzić do przedszkola, panie wychowawczynie od pierwszego tygodnia zgłaszały pretensje, że do nikogo się nie odzywa i nie wykonuje żadnych poleceń. W stosunku do dzieci, które zakłócały jego spokój zachowywał się agresywnie…