Sekretyna a autyzm wczesnodziecięcy
Leczenie autyzmu wczesnodziecięcego opiera się na systematycznej i żmudnej pracy rodziców dzieci z autyzmem we współpracy z terapeutami i psychologami.
Poszukiwania leku “panaceum” nie dały rezultatów, choć osobiście uważam, że podstawowe znaczenie dla medycyny miał fakt wydzielenia i sformułowania odrębnej jednostki chorobowej spośród wielu innych chorób psychiatrycznych. Pionierami w tych badaniach byli psychiatrzy: w Austrii Hans Asperger i w USA Leo Kanner, który w 1943 roku opublikował artykuł wprowadzający do psychiatrii pojęcie autyzmu wczesnodziecięcego i kryteria jego rozpoznania. I właściwie to koniec twórczej roli lekarzy w historii autyzmu. Kolejne poszukiwania obejmują miliony prób i błędów, w tym “leczenie” środkami psychotropowymi, suplementacje witaminowe, mikro i makroelemantami, różnymi wyciągami z roślin, tkanek zwierząt i minerałami. Uzyskano efekty niestety mizerne, jeśli nawet nie żadne. Wymierne, choć skromne wyniki daje codzienna intensywna praca terapeutyczna z pacjentem.
Kreślę ten wstęp, by podnieść heroizm rodziców dzieci autystycznych oraz znaczenie dotychczas stosowanych metod pedagogicznych, nie czynię natomiast próby negacji poszukiwań leków czy środków chemicznych mogących autyzm trwale leczyć. Zwłaszcza, że sam brałem udział w eksperymencie medycznym, jakim było podawanie sekretyny grupie dzieci dotkniętych tą chorobą.
Sekretyna jest hormonem wytwarzanym w przewodzie pokarmowym człowieka i wszystkich ssaków. Mimo, że struktura biochemiczna nieco różni się u różnych gatunków, to efekty jej działania są identyczne, a podana człowiekowi obcogatunkowa postać sekretyny zachowuje się tak jak swoista. Podstawowym zadaniem sekretyny jest stymulowanie trzustki do wydzielania związków redukujących kwaśność treści pokarmowej przechodzącej z żołądka do dwunastnicy. Pociąga to za sobą uwolnienie również enzymów trawiennych produkowanych przez trzustkę. Oczywiście to nie jedyna z poznanych jej funkcji w ustroju człowieka, ale najważniejsza. Celowo użyłem słowa poznanych, gdyż jeszcze trzy lata temu uważano, że sekretyny nie ma w tkankach mózgu. Dzisiaj wiemy, że jest wydzielana w strukturach, których uszkodzenie lub zaburzenia funkcji stwierdza się u części chorych z autyzmem. Sekretynę uzyskiwaną z dwunastnicy świńskiej stosuje się od wielu lat w diagnostyce chorób przewodu pokarmowego człowieka. Podaje się pojedyncze dawki hormonu w celu uzyskania odpowiedzi na pytania związane z funkcją trzustki oraz w nie poddających się leczeniu mnogich wrzodach żołądka i dwunastnicy. Taki był cel zastosowania sekretyny u czteroletniego chłopca z autyzmem, Parkera Becka, w 1996 roku. W dwa tygodnie po zabiegu nastąpiło zaskakujące cofnięcie się wielu objawów choroby. Podobne zmiany zaobserwowano u innego chłopca i był to początek ogromnych nadziei środowiska medycznego, a zwłaszcza rodziców dzieci z autyzmem. W badania nad efektami działania sekretyny zaangażowały się całe gremia badaczy i organizacje pozarządowe w USA.
W Polsce kuracje sekretyną prowadzono w latach1999 i 2000 na prośbę i koszt rodziców 26 dzieci w różnym wieku i różnym stopniu zaawansowania klasycznej terapii. Dożylne dawki początkowo świńskiej, a następnie syntetycznej sekretyny podawano w warunkach oddziału dziennego. Każdorazowa iniekcja poprzedzana była próbą biologicznej tolerancji preparatu. Na taki eksperyment medyczny uzyskano zgodę Uczelnianej Komisji Etycznej Akademii Medycznej w Gdańsku. Przed rozpoczęciem cyklu każdemu pacjentowi przeprowadzono badania dodatkowe, oceniające podstawowe parametry morfologiczne i biochemiczne krwi, moczu i kału, a także posiewy kału ze szczególnym uwzględnieniem oceny w kierunku Candida albicans. Dodatkowo oceniano parametry immunologiczne w surowicy krwi. Identyczne badania przeprowadzono po 6 miesiącach oraz po zakończeniu terapii. O ilości podanych dawek decydowali indywidualnie rodzice. Decyzję o zakończeniu również podejmowali rodzice dzieci. Najmłodszy pacjent miał 4 lata a najstarszy 18. Ilość dawek sekretyny wahała się od 4 do 26. W żadnym przypadku nie stwierdzono objawów ubocznych stosowania preparatu ani zaburzeń w wynikach badań laboratoryjnych. Niestety, nie wykonano pełnych badań psychologicznych przed i po kuracji, co związane było m.in. z tym, że nie istnieją specyficzne narzędzia psychologiczne do takiej oceny. Tak więc nie można mówić o obiektywnej ocenie efektów naszego “doświadczenia” z sekretyną, zwłaszcza, że nie było warunków do podwójnie ślepej próby, a tak zwany “materiał” nie był jednorodny, a więc i nieporównywalny. Wszystko co można powiedzieć na temat efektów opieram na ankiecie zawierającej 77 szczegółowych pytań, zaproponowanych przez Instytut Badań nad Autyzmem w San Diego, a wypełnianej przez rodziców przed i po cyklu podawania sekretyny. Mimo że każdy z rodziców / opiekunów na bieżąco relacjonował mi swoje odczucia i wrażenia, to tego rodzaju dane, choć niewątpliwie ciekawe, nie kwalifikują się do jakiejkolwiek oceny obiektywnej.
Generalnie można powiedzieć, że sekretyna, stosowana przez nas dożylnie, nie spowodowała u naszych pacjentów rewelacyjnych lub nawet dobrych efektów w postaci zmniejszania się czy ustąpienia objawów autyzmu. Często relacjonowane przez rodziców były “drobne kroczki”, niewielki postęp polegający na większym kontakcie wzrokowym czy interakcji z opiekunami lub nawet środowiskiem, zwiększenie zdolności koncentracji podczas zajęć terapeutycznych, mniej nasilone reakcje lękowe, częściowo czynny i inicjujący udział w zabawach, jednak wciąż nie jesteśmy pewni czy to efekt sekretyny. Pewne jest natomiast to, że postępy te wykazywały w znacznie większym stopniu dzieci w wieku szkolnym, podlegające stałej terapii zajęciowej w ośrodkach specjalistycznych. Niemal bez poprawy zostali pacjenci biologicznie ujmując dojrzali. U wszystkich pacjentów obserwowano przemijający okres nadmiernej pobudliwości i niepokoju, który występował po drugiej, a zanikał po czwartej dawce preparatu.
W jednym tylko przypadku, chłopca sześcioletniego, wyraźnie po drugiej i trzeciej dawce sekretyny nastąpiła poprawa zdolności percepcji i wyciszenie aktywności ruchowej. W efekcie pełniej korzystał on z czasu z terapeutą, gdy przed podażą wykorzystywał na pracę jedynie kilkanaście minut z trzech godzin. To był niezaprzeczalny dowód na dobroczynny wpływ sekretyny, wszystkie inne dane leżą niestety w sferze domniemywań.
Podsumowując, muszę stwierdzić, że sekretyna nie jest lekiem na autyzm. Na pewno w jakimś stopniu ułatwia dzieciom, dotkniętym autyzmem, codzienną pracę. Być może sekretyna udrażnia niektóre z zagmatwanych ścieżek, by umożliwić dzieciom kontakt ze światem, w którym żyją, tak by mogły zachować godność i niezależność. Po dwóch latach można powiedzieć, że sekretyna jest bezpiecznym preparatem i jeśli dzięki niej uzyskano jakiś efekt to jest on trwały. Docenili ten fakt rodzice trojga dzieci decydując się na kontynuację leczenia preparatem podawanym transdermalnie.
Nadal jedyną w miarę skuteczną terapią jest ciężka, codzienna praca zajęciowa w specjalistycznych ośrodkach uwzględniających nauczanie integracyjne, a sekretyna jest kolejnym elementem wspomagającym ten mozolny trud.
Jak na początku eksperymentu tak i teraz, po kilkunastu miesiącach moich kontaktów z dziećmi autystycznymi pozostaję w ogromnym szacunku i podziwie dla ich rodziców tak mocno dotkniętych przez los i z takim heroizmem z nim się zmagających.
Źródło: Mariusz Czaja , AUTYZM nr 2/ 2003